Czy to walka z bezrobociem ?

leo · Wysłany: Czw 17:38, 02 Mar 2006 Temat postu: Czy to walka z bezrobociem ?

Zaglądam na stronę Pomorska Online i co widzę? Walczymy otóż z bezrobociem, i to walczymy dzielnie. Byka za rogi twardo uchwycił Klub Integracji Społecznej (a co to takiego?) wespół z MOPS-em. Wydaje mi się, że ich tam za mało. Przydałoby się stworzyć jeszcze parę takich organizacji. Organizacji na tyle liczebnych, aby wchłonęły całą nadwyżkę siły roboczej i problem bezrobocia sam się rozwiąże.
Ale wróćmy do "naszego merituma". Czegóż oni tam się uczą, niby ci wytypowani bezrobotni? Uczyli się ostatnio przepisów bhp i ppoż. Może ja i jestem człowiekiem nieco starej daty ale nie aż tak starej, by nie wiedzieć, że te przepisy mają sens i zastosowanie wyłącznie w odniesieniu do konkretnego rodzaju i stanowiska pracy. Tego nie da się nauczyć na zapas i na wszelki wypadek. A wiem to stąd, że zdarzyło mi się pracować w paru miejscach i wiedza z poprzedniego miejsca psu na budę była przydatna w nowym.
Dalej z ogromnym zainteresowaniem dowiedziałem się, że ludzie przeszli też przeszkolenie w zakresie pisania podań. Takie odpowiednio napisane podanie zapewne ma stanowić przełom w beznadziejnym życiu bezrobotnego na zrujnowanym rynku pracy. Z mojej praktyki wiem, że komu pisanie szło opornie, od zawsze udawał się z tym do kogoś, kto mu to napisał w 5 minut i było po krzyku (bez kursu pisania podań).
Domyślam się też, choć tego już w artykule nie było, że uświadomiono ludziom, iż nowe czasy przyniosły epokowe zmiany. Już nie piszemy siermiężnych podań i życiorysów, tylko listy motywacyjne oraz curriculum vitae. Szczególnie te listy motywacyjne brzmią niemal tak wzniośle jak listy uwierzytelniające w dyplomacji. I nie szkodzi, że w wyniku tych działań uda się maksimum osiągnąć posadę biurowego gońca bo to będzie się wiązało z posiadaniem bajeranckiego identyfikatora "correspondence assistant" z kolorowym zdjęciem.
Nie, broń boże, nie wyśmiewam tu żnińskiego podejścia do bolesnego problemu bezrobocia. Żnin tylko poszedł tym samym torem, który podąża cała nasza zbiurokratyzowana administracja. Pieniądze użyte na takie pozorowane ruchy , w skali miasta pozwoliłyby może udzielić dodatkowo kilku zasiłków lub zapomóg. Za to w skali kraju urastają do kwot ogromnych, za które mogłyby powstać nowe konkretne miejsca pracy.
A czy nie lepiej byłoby zorganizować maksymalnie uproszczony kurs języka angielskiego i niemieckiego? Uproszczony aż do tego stopnia, by był przyswajalny nawet dla ludzi z przedziału "50+" bo im najtrudniej wrócić na rynek pracy. Uproszczony tak dalece, by zapewnić umiejętność elementarnej komunikacji w przypadku podjęcia trudnej decyzji o wyjeżdzie. Tu nie jest potrzebna znajomość literatury czy wykwintna konwersacja. To ma tylko nieco wykraczać poza zakres popularnych "rozmówek polsko-..." Czy to naprawdę nie miałoby sensu?